poniedziałek, 14 grudnia 2015
Tygrysy
Nasza Puszcza zamieniła się ostatnio w niebezpieczną
dżunglę. Grasowało w niej z tuzin tygrysów.
Nie wiadomo skąd się tu wzięły, bo tyle ich nie mogłoby uciec z cyrku czy
zoo, wiadomo za to, że poczuły się w Puszczy jak u siebie, zakreśliły swoje rewiry i czaiły się na zdobycz.
poniedziałek, 23 listopada 2015
Pinokio à rebours
Jeden z miłośników lasu, wsłuchując się w podszepty Puszczy, uwierzył, że jest drzewem. I był tym
drzewem przez większą część roku. Stał w środku lasu dumny, wyniosły niczym
dąb. Wcielał się w tę rolę z takim oddaniem, że tracił kontakt z
rzeczywistością, zamknięty w świecie roślin nie reagował na obecność ludzi, nie
zauważał nikogo.
Dopiero zimą, gdy zatroskana rodzina groziła użyciem siły, opuszczał swoje stanowisko. Ogorzały, potargany wiatrem, zmyty deszczem przeprowadzał się do miasta.
Chętnie go wtedy odwiedzałem. Był taką namiastką Puszczy. Pamiętam, że przesiadywał głównie na parapecie jak inne doniczkowe rośliny, a w słoneczne dni przenosił się na balkon, wystawiając twarz na słońce.
Krzyżowały się na nim trasy uchodzących przed zimą owadów, zlatywały się do niego ptaki, pachniał mchem i liśćmi. Kołysał się lekko, jego stawy skrzypiały, oddech szumiał. On jednak nie czuł się w domu dobrze, czekał na powrót do lasu.Wracał tam wczesną wiosną, by z pełnym zaangażowaniem być drzewem.
Z sezonu na sezon był coraz lepszy, aż wreszcie osiągnął mistrzostwo - całkowicie wtopił się w las, stał się nie do odróżnienia od innych drzew. Zdeterminowana rodzina do tej pory szuka go po Puszczy. Nie chce się pogodzić z myślą, że on-człowiek znikł, że zamiast niego szumi gdzieś o jedno drzewo więcej.
Dopiero zimą, gdy zatroskana rodzina groziła użyciem siły, opuszczał swoje stanowisko. Ogorzały, potargany wiatrem, zmyty deszczem przeprowadzał się do miasta.
Chętnie go wtedy odwiedzałem. Był taką namiastką Puszczy. Pamiętam, że przesiadywał głównie na parapecie jak inne doniczkowe rośliny, a w słoneczne dni przenosił się na balkon, wystawiając twarz na słońce.
Krzyżowały się na nim trasy uchodzących przed zimą owadów, zlatywały się do niego ptaki, pachniał mchem i liśćmi. Kołysał się lekko, jego stawy skrzypiały, oddech szumiał. On jednak nie czuł się w domu dobrze, czekał na powrót do lasu.Wracał tam wczesną wiosną, by z pełnym zaangażowaniem być drzewem.
Z sezonu na sezon był coraz lepszy, aż wreszcie osiągnął mistrzostwo - całkowicie wtopił się w las, stał się nie do odróżnienia od innych drzew. Zdeterminowana rodzina do tej pory szuka go po Puszczy. Nie chce się pogodzić z myślą, że on-człowiek znikł, że zamiast niego szumi gdzieś o jedno drzewo więcej.
wtorek, 10 listopada 2015
Rowerem po Puszczy: Ciemność
O tej porze roku pamiętajcie o właściwym oświetleniu,
zmierzch przychodzi jesienią bardzo szybko. Zresztą przy zachmurzonym niebie i
ociągającej się mgle nawet w dzień trudno o dobrą widoczność.
Żeby przebić się
przez gęste, jesienne ciemności, trzeba światła o mocy latarni morskiej.
Zrobiłem sobie więc taką latarkę. Wspaniała zabawka, oświetla płynące nade mną
chmury, kroi ciemność jak laser. Już nie dam się zaskoczyć nocy, tak jak
ostatnio.
Wyjątkowo wcześnie zaczęło się wtedy zmierzchać. Pamiętam,
że ustawione z obu stron ścieżki, drzewa i krzewy wyraźnie odznaczały się w tym
półmroku, jaśniały popielatym światłem, tak jakby w nich skupiły się resztki
dnia. Krótko mogłem podziwiać to zjawisko. Mrok zalał je i ścieżkę. Coraz
bardziej przestraszony, czułem jak jego masa napiera na mnie z każdej strony,
czułem coraz bardziej jej ciężar na piersi, oddychałem z dużym trudem, na
szczęście byłem już prawie w zasięgu świateł miasta. Gdy już znalazłem się w
ich polu, uspokoiłem się, znikło to dziwne poczucie zagrożenia.
Dziwne, no bo czego ja się bałem? Nie wiem, ta ciemność
wydawała się taka materialna, chyba bałem się, że mnie zdławi, wchłonie jak
osuwająca się lawina błota, zginę pod jej masą.
niedziela, 8 listopada 2015
Puszcza jako kochanek
Mówiła, że to wszystko stało się w Puszczy. Jak w każdy weekend
wybrała się do lasu i po długim marszu, gdy zmęczenie dało już znać o sobie,
zatrzymała się gdzieś pośród drzew. Na tym postoju, zrobiła sobie posłanie z
mchu i liści, położyła się i zasnęła.
Wtedy to się zdarzyło, choć ona nic nie pamięta - spała głęboko. Nie wie nawet, co jej się wtedy śniło. Pozostało jej tylko wrażenie, że ktoś się tam kręcił, może dziadek borowy, albo inny leśny duch? Gdy się obudziła, nie znalazła żadnego śladu czyjejś obecności, czuła się tylko jakoś nieswojo.
Nic więcej nie potrafiła powiedzieć, ani nawet wskazać miejsca tego tajemniczego zdarzenia. Mówiła, że to dziecko lasu, a w polu „ojciec” wpisze „Puszcza”.
Wtedy to się zdarzyło, choć ona nic nie pamięta - spała głęboko. Nie wie nawet, co jej się wtedy śniło. Pozostało jej tylko wrażenie, że ktoś się tam kręcił, może dziadek borowy, albo inny leśny duch? Gdy się obudziła, nie znalazła żadnego śladu czyjejś obecności, czuła się tylko jakoś nieswojo.
Nic więcej nie potrafiła powiedzieć, ani nawet wskazać miejsca tego tajemniczego zdarzenia. Mówiła, że to dziecko lasu, a w polu „ojciec” wpisze „Puszcza”.
piątek, 30 października 2015
Sny o Puszczy cz.2
-
Widzisz?
-
Nie?
-
A teraz?
-
Widzę…O, kurwa! Jak z Makbeta! Idą! No, może to nie najlepsze słowo, przesuwają
się. Wygląda trochę jakby płynęły?
-
Co ty pieprzysz?! One nie płyną, one wyłażą spod ziemi. Ich korony przebijają
beton, jedno za drugim w jakimś kosmicznym tempie! I to od razu takie wielkie,
dorodne, jakby stały tu od zawsze. Ale zgoda, dzieje się to bardzo płynnie.
-
Aha...Patrz tam na północ. Drzewa zajęły już całą dzielnicę!
-
Tak. Puszcza zagarnia miasto kawałek po kawałku. To już nie jest Wielkie
Miasto.
-
Zaraz dotrze i tutaj…
-
Już czuję jak drży ziemia, jeszcze chwila i przebiją się, wystrzelą w górę,
rozpieprzą ten budynek w drobny mak. Możemy zacząć odliczać …
środa, 28 października 2015
Puszcza dawniej: grzybobranie
Niegdyś na grzyby przyjeżdżały całe wycieczki.
Jedli, pili, oddawali się przeróżnym rozrywkom, zbierali też grzyby. Przed
odjazdem rachunek nigdy się nie zgadzał, ale nikt się tym nie przejmował.
Wycieczka wracała rozśpiewana.
sobota, 24 października 2015
Rowerem po Puszczy: Jesień
Wydawałoby się, że nie ma nic wspanialszego od jesiennych przejażdżek po Puszczy. Każdy z was ma pewnie przed oczami taki obraz: rozpędzony rowerzysta wjeżdża w złotą bramę
liści, wpada w żywy płomień jesieni, przemierza wszystkie tonacje czerwieni i żółci,
sam taki zwyczajny na tle tego przepychu barw.
poniedziałek, 19 października 2015
Dzicy
Puszczę nie zamieszkują tylko zwierzęta. Żyją tam również dzicy.
Po tym jak te tereny zamieniono w rezerwat, miejscowi ludzie
zostali pozostawieni sami sobie. Zapomniały o nich władze, nie chciało ich
Wielkie Miasto. Wierna była im tylko Puszcza, w której zaszyli się jeszcze
głębiej.
sobota, 3 października 2015
Wyznania miłośników Puszczy, cz.3
Ona twierdzi, że potrafi się przeistoczyć w
każde zwierzę. Tłumaczy mi, że to dar od Puszczy. Pewnego dnia za jej sprawą zamieniła się w sarnę i pomknęła w zawrotnym tempie w głąb lasu. Mówi, że ona jest
tą ziębą, która, przelatuje, krąży wokół mnie, wreszcie ląduje na
moim ramieniu, mości się we włosach, a ja czuję jej miękki brzuszek
na czubku głowy.
Ona też biegnie z gracją po leśnej ścieżce w
ciele łosia, czy znika pod lustrem wody zamieniona w wydrę. Bywa również
rysiem, obserwują mnie gdy zmierzcha, wtopiona całkowicie w poszycie lasu.
Wierzę jej we wszystko. Zresztą kto by nie uwierzył tym oczom, ustom. Chciałem jej odpowiedzieć, że w tych momentach, gdy traci swą naturalną postać, ludzkość ponosi ogromną stratę, ale powstrzymałem się od tego i tylko gapiłem się na nią urzeczony.
niedziela, 6 września 2015
Mapa 2
Moja mapa puszczańskich duktów
różni się znacznie od tych wam znanych. Naniosłem na niej wiele tras,
których nie znają kartografowie. Cała karta
została wypełniona leśnymi drogami, dojazdami pożarowymi, przecinkami pod linie
energetyczne, szlakami i ścieżkami poprowadzonymi przez ludzi i
zwierzęta.
niedziela, 30 sierpnia 2015
Wyznania miłośników Puszczy, cz.2 Tirówki
Jeden
ze starszych sympatyków Puszczy opowiadał mi o pewnej pladze sprzed
lat, która dotknęła obrzeży lasu, i o tym jak ją skutecznie zwalczył. Wprowadziły
się wówczas na ten teren tzw. tirówki. Wystawały od bladego świtu przy
drodze, okalającej Puszczę, czekając na okazję. Gdy pojawiał się klient
porzucały swoją miejscówkę i właziły z nim w głąb
lasu, bezczelnie zapraszały do Puszczy jak do siebie. To rozsierdziło
mojego kolegę. Wydał im wojnę.
sobota, 22 sierpnia 2015
Prze.poż.
W tym najtrudniejszym dla Puszczy czasie, gdy ogłoszono
najwyższy stopień zagrożenia pożarowego, nie pozostawiamy jej samej.
Utworzyliśmy zespoły monitorujące jej teren od świtu do nocy. Obserwujemy
las, szukając zaprószonego, tlącego się ognia, dymu, nadmiernie rozedrganego powietrza.
niedziela, 26 lipca 2015
Leśne radio
Ludzie w Puszczy nie przestają mnie zaskakiwać. Natknąłem się ostatnio na trzech turystów, którzy zajadali kanapki usadowieni wokół urządzenia nadawczo-odbiorczego. Gdzieś między nimi wił się kabel. Jeden jego koniec dochodził do urządzenia, a drugi podłączony był do anteny rozpiętej na najbliższych drzewach. Jakiś czas temu nadali komunikat i czekali na odpowiedź od kolejnego zespołu stacjonującego na innym wzgórzu. Nic jednak nie nadchodziło. Odbiornik rejestrował tylko szum. Znudzony zostawiłem ich po dłuższej chwili w tym oczekiwaniu. Próbowałem znaleźć pozostałe zespoły nadawczo-odbiorcze, ale nikogo, na znanych mi przecież wzgórzach, nie zastałem.
Pamiętam tamten dzień z innego jeszcze powodu. Wracając z tej inspekcji zauważyłem niebywałą aktywność wszelkiej zwierzyny. Mieszkańcy Puszczy wychodzili ze swoich kryjówek i kręcili się nerwowo. Spotkałem wtedy zwierzęta, których nigdy wcześniej nie widziałem. Zwykle ostrożne, tym razem ktoś/coś wypłoszyło je z legowisk.
Bardzo dziwna koincydencja.
Pamiętam tamten dzień z innego jeszcze powodu. Wracając z tej inspekcji zauważyłem niebywałą aktywność wszelkiej zwierzyny. Mieszkańcy Puszczy wychodzili ze swoich kryjówek i kręcili się nerwowo. Spotkałem wtedy zwierzęta, których nigdy wcześniej nie widziałem. Zwykle ostrożne, tym razem ktoś/coś wypłoszyło je z legowisk.
Bardzo dziwna koincydencja.
piątek, 24 lipca 2015
Susza
W Puszczy susza. Ze ściółki właśnie wyparowała ostatnia kropla. Nawet najlepsza prasa nie wycisnęłaby z niej nic więcej. Zasuszone liście, patyki rozpadają się w palcach. Zeschnięty mech, sztywny jak gips, kruszy się pod stopami. Zapadam się w tym próchnie po kostki. Moje kroki wzbudzają chmury pyłu. Wdycham te drobiny. Wszystko szeleści. W takich warunkach do nieszczęścia wystarczy mikroskopijna iskra, przypadkowe stuknięcie w kamień.
Władze dobrze o tym wiedzą. Wprowadzono więc zakaz wchodzenia do lasu. Rowerzyści, seniorzy uzbrojeni w kije do nordic walking, rodziny z koszami piknikowymi i jagodziarze musieli zawrócić do domu. Nikt nie protestował. Ci bardziej zawierzający opatrzności, podczas powrotu modlili się o deszcz. Puszcza chyba robiła to samo.
Władze dobrze o tym wiedzą. Wprowadzono więc zakaz wchodzenia do lasu. Rowerzyści, seniorzy uzbrojeni w kije do nordic walking, rodziny z koszami piknikowymi i jagodziarze musieli zawrócić do domu. Nikt nie protestował. Ci bardziej zawierzający opatrzności, podczas powrotu modlili się o deszcz. Puszcza chyba robiła to samo.
sobota, 27 czerwca 2015
Puszcza jako kochanka
Natknąłem się kiedyś w Puszczy na kobietę czuwającą nad leżącym, mocno poturbowanym
mężczyzną, jak się okazało później, jej mężem. Choć ten człowiek
wyglądał naprawdę źle (głowa wbita w ziemię, twarz tzn. widoczna jej część,
poobijana, zdeformowana, nogi , ręce dziwnie porozrzucane jak u marionetki) i według mnie wymagał pomocy lekarza, kobieta uspokajała:
sobota, 16 maja 2015
Co robić, gdy się zgubisz w Puszczy?
Poniżej podaję kilka sposobów, jak sobie
radzić:
Popatrz na niebo. Powinieneś tam dojrzeć smugę pozostawioną przez odrzutowce. Ta linia wyznacza dwa kierunki: północny-zachód, południowy-wschód. Zazwyczaj w ten sposób przecinają Puszczę samoloty.
Poszukaj łosia jest ich w lesie naprawdę sporo. Idź jego śladem. Prędzej czy później, po miesiącu albo dwóch trafisz do Wielkiego Miasta, łosie nie mogą się bez niego obejść,przyciągają je kolorowe światła, ciepło i zapachy żarcia.
Wykonaj różdżkę z cienkiej gałązki i szukaj wodnej żyły. Jak już ją znajdziesz podążaj zgodnie z jej nurtem. Wszystkie cieki z okolicy muszą prędzej czy później wpłynąć do wielkiej rzeki, ona wszystko zasysa.
Znajdź rozłożyste drzewo, wejdź na nie, i idąc od pnia zmierz poszczególne konary, te które zaprowadzą cię najdalej, skierowane są na południe.
Jest jeszcze jeden sposób. Wsłuchaj się w odgłosy Puszczy, jeśli, poza szumem drzew i śpiewem ptaków, usłyszysz charakterystyczne buczenie, to znaczy, że jesteś blisko linii energetycznych, które w kilku miejscach przecinają Puszczę. Potraktuj je jak rozpięta nić Ariadny.
Popatrz na niebo. Powinieneś tam dojrzeć smugę pozostawioną przez odrzutowce. Ta linia wyznacza dwa kierunki: północny-zachód, południowy-wschód. Zazwyczaj w ten sposób przecinają Puszczę samoloty.
Poszukaj łosia jest ich w lesie naprawdę sporo. Idź jego śladem. Prędzej czy później, po miesiącu albo dwóch trafisz do Wielkiego Miasta, łosie nie mogą się bez niego obejść,przyciągają je kolorowe światła, ciepło i zapachy żarcia.
Wykonaj różdżkę z cienkiej gałązki i szukaj wodnej żyły. Jak już ją znajdziesz podążaj zgodnie z jej nurtem. Wszystkie cieki z okolicy muszą prędzej czy później wpłynąć do wielkiej rzeki, ona wszystko zasysa.
Znajdź rozłożyste drzewo, wejdź na nie, i idąc od pnia zmierz poszczególne konary, te które zaprowadzą cię najdalej, skierowane są na południe.
Jest jeszcze jeden sposób. Wsłuchaj się w odgłosy Puszczy, jeśli, poza szumem drzew i śpiewem ptaków, usłyszysz charakterystyczne buczenie, to znaczy, że jesteś blisko linii energetycznych, które w kilku miejscach przecinają Puszczę. Potraktuj je jak rozpięta nić Ariadny.
niedziela, 10 maja 2015
Wyznania miłosników Puszczy, cz. 1 Szumi las
Chcecie wiedzieć, czy drzewa rozmawiają ze sobą?
Tak, to bardzo społeczne istoty. O czym rozmawiają? Niewiele się ich rozmowy różnią od naszych. Gadają o życiu, jak długo już tak stoją, co w nich mieszka, narzekają na glebę, pogodę i pasożyty. Czy są małomówne, rozmowne, gadatliwe? Wszystko zależy od wiatru, bo to wiatr pozwala im szumieć. Najlepiej gdy jest całkiem przeciętny, wtedy najwięcej można z tych rozmów zrozumieć. Gdy mocnej smaga ich korony, mówią coraz szybciej, wpadając w zadziwiające słowotoki. Wystrzeliwują nieprzerwanie
jak z karabinu dziesiątki słów bez ładu i składu - okropny
to bełkot. Gdy wiatr słabnie i ledwo porusza liśćmi, drzewa szepczą, tak cicho, że trudno je dosłyszeć, a kiedy całkiem ustanie, milkną, zasycha im w gardle i nawet gdyby chciały nic nam nie powiedzą.
Tak, to bardzo społeczne istoty. O czym rozmawiają? Niewiele się ich rozmowy różnią od naszych. Gadają o życiu, jak długo już tak stoją, co w nich mieszka, narzekają na glebę, pogodę i pasożyty. Czy są małomówne, rozmowne, gadatliwe? Wszystko zależy od wiatru, bo to wiatr pozwala im szumieć. Najlepiej gdy jest całkiem przeciętny, wtedy najwięcej można z tych rozmów zrozumieć. Gdy mocnej smaga ich korony, mówią coraz szybciej, wpadając w zadziwiające słowotoki. Wystrzeliwują
Sporo czasu poświęciłem, żeby rozłożyć ten szum na czynniki
pierwsze, zrozumieć ich mowę, lata spędzone na drzewach, przysłuchiwania
się i robienia notatek. Z dzisiejszej perspektywy powiem wam, że żałuję tego wysiłku.
Gdy byłem
już wtajemniczony i wypuszczałem się w las, a szum drzew się nasilał, wizyta kończyła się bólem głowy. Nie mogłem przyswoić wszystkich tych historii, tego
ogromu komunikatów, które mózg rejestrował. Nie potrafiłem przestać ich słyszeć, zatracić tej umiejętności.
Po jakimś czasie znalazłem jednak na to receptę. Przed wyjściem biorę pewne tabletki. Słyszę wtedy w lesie tylko ciągły, czasem nasilający się, czasem zanikający szum, zwykły szum, który przynosi mi spokój i odprężenie.
Po jakimś czasie znalazłem jednak na to receptę. Przed wyjściem biorę pewne tabletki. Słyszę wtedy w lesie tylko ciągły, czasem nasilający się, czasem zanikający szum, zwykły szum, który przynosi mi spokój i odprężenie.
sobota, 2 maja 2015
Ścieżki donikąd
Dziś o pewnym zjawisku, które utrudnia wędrowanie po Puszczy.
Otóż tutejsza rzeźba terenu jest zmienna, dominuje tu piasek - niezbyt
trwałe podłoże. Stąd pagórki mają tendencję do przemieszczania się z miejsca na
miejsce, a dolinki, niecki, wąwozy do znikania, pod świeżymi warstwami
piasku.
niedziela, 26 kwietnia 2015
Wiosna
Wiosna w Puszczy nie wybucha, ale staje się stopniowo, dzień po dniu. Przyglądam się temu każdego roku. Widzę jak zieleń opanowuje bezbarwną przestrzeń. Zielone cętki przechodzą w plamy, a te rozprzestrzeniają się, łączą, tworząc zwarte powierzchnie.
czwartek, 16 kwietnia 2015
Strumień
Wielkie miasto ciągle się rozrasta. Nie mieści się w swoich
granicach i co rusz napiera na Puszczę, wdziera się w nią, wsącza jak trucizna.
To ostatnie, to nie tylko metafora.
Z miasta płynie podziemny strumień, który wynurza się gdzieś
w lesie i wypluwa dziwną ciecz. Nikt się
do tych ścieków nie przyznaje, choć badając tę osobliwą rzeczkę i jeziorko,
które tworzy, nie trudno byłoby ustalić
ich pochodzenie. W końcu nie każde ścieki przybierają tak przeróżne kolory, nie
każde zbiornik wodny mieni się tyloma barwami i zachowuje wysoką temperaturę
nawet zimą.
Nowo powstałe jeziorko w bardzo krótkim czasie zyskało
wielką popularność wśród mieszkańców Puszczy i stało się jej integralną
częścią. Teraz to azyl dla egzotycznych zwierząt, które chronią się tu przed trudami
życia na mroźnej Północy. Strumień dba o swoich gości, urozmaica im pobyt,
zasilając każdego dnia jeziorko cieczą o innej barwie, temperaturze, zapachu,
pienistości. Wszyscy zebrani przyglądają się z ciekawością jak wraz z nowym
przypływem na jeziorze zaczyna się spektakl, jak jego powierzchnia powoli
zajmuje się od ognistej czerwieni, w górę wzbija się para, a przy brzegach
piętrzy się ciemna piana.
wtorek, 7 kwietnia 2015
Szczelina 2: Zaginięcie
O Koncepcji bezdennej szczeliny zrobiło się głośno kilka miesięcy później, gdy kolejna ekipa z ambitnym odkrywcą na czele wyruszyła na poszukiwanie otworu. Nikt z tej drugiej ekspedycji nie wrócił. Wyjaśnienie tej zagadki nasuwało się samo. Gdzieś w środku Puszczy ziemia otworzyła się pod nimi, wpadli w szczelinę i może nadal spadają, jeśli rzeczywiście jest bez dna.
Teoria więc o zagadkowej szczelinie bardzo szybko zyskiwała kolejnych wyznawców. Zrehabilitowany odkrywca mógł wreszcie poczuć satysfakcję, gdziekolwiek w tym momencie przebywał.
Teoria więc o zagadkowej szczelinie bardzo szybko zyskiwała kolejnych wyznawców. Zrehabilitowany odkrywca mógł wreszcie poczuć satysfakcję, gdziekolwiek w tym momencie przebywał.
sobota, 4 kwietnia 2015
Szczelina
Krążą różne teorie na temat zniknięć.
Jedna z nich mówi, że gdzieś w głębi lasu, w samym jego sercu znajduje się
szczelina, w którą wpadają zwierzęta i ludzie. Szczelina jest głęboka, a może
nawet bezdenna. Nikt z niej nie ma prawa
wyjść - twierdził jej odkrywca, który zmontował specjalną ekspedycję, w
celu dokładnego zbadania tego zjawiska. Gdy jednak ekipa ekspertów dotarła na
wskazane miejsce otworu już nie było.
Odkrywca
tłumaczył się, wtedy kolegom-badaczom, że szczelina pewnie co jakiś czas
się zamyka, że wystarczy poczekać, a ona otworzy się na nowo. Ostrzegał
jednocześnie, żeby nie biwakować w miejscu, gdzie pękła ziemia, bo stanowi to
ogromne zagrożenie dla życia. Pozostałym trudno było w to uwierzyć, powierzchnia nie wyglądała w
tamtym miejscu na rozerwaną, naruszoną, podobnie jak poszycie. Członkowie
ekspedycji nie mieli jednak ochoty tak od razu wracać, las wyglądał tego dnia
naprawdę pięknie. Usadowieni więc w bezpiecznej odległości, czekali na otwarcie
razem z odkrywcą, który wytężył wzrok, wyostrzył słuch, jednocześnie
przykładając otwartą dłoń do ziemi, by łatwiej wyłapać, zwiastujące ten
tektoniczny proces, drgania.
Niestety, choć wyczuwał dłonią lekkie
drżenie nic za tym nie szło, fala zanikała, jakby Ziemi brakowało sił, żeby
rozerwać swą skorupę. Odkrywca bardzo to przeżywał, głośno ją dopingował,
krzyczał, gwizdał, wymachiwał rękami, tupał, chcąc dodać jej energii. Inni
jednak nie dostrzegali tego tektonicznego dramatu, patrzyli za to coraz
bardziej zaniepokojeni na swojego kolegę, który leżał w tym momencie na
brzuchu, wpijał się w ziemię rękami, nogami i zębami i szeptał do niej coś
nerwowo.
Ziemia jednak się nie otworzyła, więc ta
teoria nie należy do najbardziej prawdopodobnych.
sobota, 28 marca 2015
Szarość, szarość i wszystko szarość
Przedwiośniem możesz nie poznać Puszczy. Z oddali wygląda wówczas jak wyciągnięty na ziemi pies o szarej, potarganej sierści. We wnętrzu nie jest inaczej.
czwartek, 19 marca 2015
Puszcza w snach
W ramach
studiów nad Puszczą zbierałem również o niej sny. Zgromadziłem ich całkiem
sporo, kilkadziesiąt przeróżnych historii. Jedne - straszne, mieszczące się w
logice koszmaru, gdy śniący gubią się w Puszczy (nie rozpoznają ścieżek,
drzew, pagórków i innych charakterystycznych miejsc), tracą orientację,
zimną krew i wpadają w panikę, a sen się kończy wybudzeniem. Inne -
zdecydowanie przyjemne: śniący przechadzają się po lesie, pływają w całkowicie zalanej
wodą Puszczy, skaczą jak małpy z gałęzi na gałąź lub unoszą się nad
wierzchołkami drzew lekcy jak piórko. Trafiło się również wiele historii bardzo chaotycznych,
zawiłych, nieskładnych – rasowych snów po prostu. Treść tych ostatnich trudno było wykorzystać do moich studiów nad Puszczą, ale nawet one miały coś wspólnego z resztą. We wszystkich snach śniący wpadają w coś, co możemy nazwać zapadnią, dołem a może lepiej szczeliną. Później ich losy już są różne.
Nie wiem jak to zinterpretować.
czwartek, 12 marca 2015
Opowieść z czasów przed szczeliną (tzn. przed świadomością istnienia szczeliny)
Gdy natraficie gdzieś na skraju lasu na człowieka, który zwrócony w jego stronę krzyczy: Marian! Marian! przypomnicie sobie moje
słowa, że Puszcza potrafi być bezlitosna.
Marian poszedł w Puszczę i przepadł bez wieści, już od kilku dni nie ma z nim kontaktu.
Poszukujący go kolega działa w osobliwy sposób: jeździ wokół Puszczy, zatrzymuje się co kilkaset metrów i wzywa Mariana. Głos ma w prawdzie donośny, ale nie na tyle, żeby przebił się przez szpalery drzew, zasieki krzewów i dotarł daleko w głąb Puszczy, słowem, żeby te krzyki miały jakikolwiek sens. Zapytałem więc dlaczego nie szuka w samym lesie. Zdziwiony odpowiedział, że nie popełni błędu Mariana, nie wejdzie tam nawet na krok. Nie chce utknąć w Puszczy na zawsze.
Marian poszedł w Puszczę i przepadł bez wieści, już od kilku dni nie ma z nim kontaktu.
Poszukujący go kolega działa w osobliwy sposób: jeździ wokół Puszczy, zatrzymuje się co kilkaset metrów i wzywa Mariana. Głos ma w prawdzie donośny, ale nie na tyle, żeby przebił się przez szpalery drzew, zasieki krzewów i dotarł daleko w głąb Puszczy, słowem, żeby te krzyki miały jakikolwiek sens. Zapytałem więc dlaczego nie szuka w samym lesie. Zdziwiony odpowiedział, że nie popełni błędu Mariana, nie wejdzie tam nawet na krok. Nie chce utknąć w Puszczy na zawsze.
Zrobiło mi się go żal. Od tamtej pory sam poszukuję Mariana, penetruję las, bagno, łąki, pytam ludzi. Owszem trafiłem na niejednego mężczyznę o tym imieniu, ale ten właściwy przepadł,
a Puszcza zatarła po nim wszelkie ślady.
niedziela, 22 lutego 2015
Puszcza i jej magnetyzm
Od samego początku było to czystym szaleństwem. Wielki zwierzyniec
cyrkowy tuż na skraju Puszczy. Egzotyczne zwierzęta tresowane w cieniu
wielkiego lasu. To się musiało nie udać. to była za duża pokusa nawet dla
najbardziej złamanego, pokornego zwierza.
Puszcza wabi, jej odgłosy, świst
wiatru w koronach, skrzypienie kołyszących się pni, ptaki, no i ten narkotyczny zapach rozkładającego się drewna i liści. Wszystko
to zakłócało spokój cyrkowego zwierzyńca, drażniło nawet
przeżuwającego beznamiętnie dzień za dniem wielbłąda.
No i pewnego dnia stało się. Pierwszy ulotnił się słoń, bezszelestnie jak mała myszka, później tygrys pogonił za jakimś odległym cieniem sarny, po nim wrzaskliwe małpy uciekały, rwąc włosy z głowy, jakby odgrywały jakąś grecką tragedię, następnie na zew Puszczy odpowiedziały niedźwiedzie, na koniec konie, kuce, pudle, no i wielbłądy wbiegły między drzewa i ślad po nich zaginął.
Zwierzyniec opustoszał, na krótko pojawiły się lisy. Nie znalazły niczego wśród pustych sal i korytarzy.
No i pewnego dnia stało się. Pierwszy ulotnił się słoń, bezszelestnie jak mała myszka, później tygrys pogonił za jakimś odległym cieniem sarny, po nim wrzaskliwe małpy uciekały, rwąc włosy z głowy, jakby odgrywały jakąś grecką tragedię, następnie na zew Puszczy odpowiedziały niedźwiedzie, na koniec konie, kuce, pudle, no i wielbłądy wbiegły między drzewa i ślad po nich zaginął.
Zwierzyniec opustoszał, na krótko pojawiły się lisy. Nie znalazły niczego wśród pustych sal i korytarzy.
poniedziałek, 16 lutego 2015
Na mokradłach
Żeby poznać tajemnicę puszczańskich mokradeł musiałem na
wiele godzin zaszyć się gdzieś, na samym ich środku.
Siedziałem i obserwowałem jak w jasny, słoneczny dzień bagno paruje, jak wolno,
od niechcenia unoszą się ledwo widoczne wyziewy, a wraz z nimi z mętnej brei
wzlatują historie, przejmujące opowieści osób, które tam spoczęły. Zacząłem się w nie wsłuchiwać, zbierać te wszystkie relacje.
Jedni utknęli tu, wessani przez bagno, przez
nieuwagę, brawurę, pijaństwo, inni zostali utopieni w tej rzadkiej mazi, jeszcze inni nie poznali tego miejsca za życia - ich zwłoki zostały tu
zawleczone, a następnie wrzucone w grzęzawisko, które powoli, ale definitywnie
wchłonęło ciała.
Po wysłuchaniu tych świadectw, wracałem zupełnie odurzony,
półprzytomny. Wtedy miałem wrażenie, że widzę twarze tych ludzi pływające tuż
pod powierzchnią wody. Raz przekonany, że naprawdę natrafiłem na zanurzone ciało,
wsadziłem ręce i chciałem je chwycić, ale nie znalazłem niczego pod wodą, a
moje wtargnięcie zburzyło obraz na jej powierzchni i ślad po nim zaginął.
środa, 28 stycznia 2015
Puszcza a Wielkie Miasto
Puszcza i Wielkie Miasto to dwa zupełnie inne organizmy,
dwie zupełne różne natury. Wielkie Miasto to wieczny ruch. Przestrzeń nieustannie
zakłócana, wzburzona, poruszona, poprzecinana wiązkami energii, informacji,
myśli. Inaczej niż w Puszczy tam cały ten zgiełk nie dociera, rozbija się na
pierwszym szpalerze drzew. Puszcza jest pełna spokoju i harmonii,
daje poczucie trwałości i ciągłości (wystarczy postać trochę wśród tych
starych, ogromnych drzew) , to także odosobnienie -pustkowie na którym, zamiast
dzikich zwierząt można znaleźć jedynie ich ślady. Jakby każdy w tej przestrzeni
stronił od innych i chciał jak najlepiej ukryć się przed tą trucizną, która
próbuje wsączyć się w las od strony Wielkiego Miasta.
niedziela, 25 stycznia 2015
Wielki dąb
Teraz kilka słów o nas, miłośnikach Puszczy. Jest nas
wielu. Jedni bardziej zaangażowani, inni tylko okazjonalnie. Tworzymy różne
kręgi wtajemniczenie. Ten najbardziej wewnętrzny – rdzeń - jest
zarezerwowany dla tych nielicznych, których Puszcza wciągnęła bez reszty,
których zaprowadziła na skraj szaleństwa.
Jest
wśród nich mój dobry kolega - chodząca mapa tego dziewiczego lasu. Cały
od stóp do głów wytatuowany Puszczą. Tu wydmy porośnięte sosną, tam
łęgi i olszyny, dalej młodnik, jeszcze dalej pozostawione same sobie wiatrołomy
i wreszcie ozdoba - wielkie dumne dęby. Te piękne drzewa są przez
niego otoczone specjalną czcią. Nie każdemu pozwala je obejrzeć. A szczególnie
skrywany pozostaje największy okaz, król wszystkich puszczańskich dębów, który
bywa naprawdę olbrzymi.
sobota, 10 stycznia 2015
Puszcza -rozmiar
Pytacie, jak wielka jest Puszcza? Musi być ogromna, bo nigdy
nie udało mi się jej przejść/przejechać wszerz czy wzdłuż. Za każdym razem błądziłem, nieświadomie zbaczałem z trasy, gubiłem się i wynurzałem z lasu nie tam gdzie planowałem.
Na mapie wygląda to bardzo zwyczajnie. Tu się Puszcza
kończy, tam się zaczyna, ale w rzeczywistości nie jest tak łatwo to zmierzyć. Puszcza
na to nie pozwala. Zwodzi i oszukuje. Dla jednych jest dobra i wspaniałomyślna,
dla innych surowa i bezlitosna. Znam takich, którzy błąkali się po Puszczy
kilka dni bez chleba i wody. Co gorsze byli i tacy, którzy nigdy z wypraw do
Puszczy nie wrócili.
wtorek, 6 stycznia 2015
Rowerem po Puszczy - dawniej
Kiedyś wyprawa rowerowa do Puszczy to było prawdziwe
wyzwanie. A wszystkiemu winni byli miejscowi, którzy urządzali na
nas zasadzki na terenie lasu. Atakowali z ukrycia,
ściągali z rowerów i okładali sztachetami, przebijali koła i kazali się wynosić. Na tych którzy im umknęli puszczali wściekłe psy. Po kilku takich powitaniach, nabraliśmy
doświadczenia i przyjęliśmy nową taktykę. Zaczęliśmy jeździć w grupie, wjeżdżając
w las na pełnej szybkości. Gdy na naszej drodze czyhali miejscowi przebijaliśmy
się klinem, każdy z nas miał pałkę teleskopową albo metalową pompkę i okładał
nią napastników na prawo i lewo. Znaleźliśmy też sposób na te ich psy: wysokie
buty, chroniące łydki i gaz pieprzowy. Przejeżdżaliśmy
prawie bez strat. Po każdej takiej udanej szarży zawziętość miejscowych malała,
aż wreszcie ataki skończyły się zupełnie. Musieliśmy zyskać ich respekt.
Albo znaleźli sobie inną, łatwiejszą rozrywkę.
piątek, 2 stycznia 2015
Smugi
Czy ktoś z was zwrócił na to uwagę? Czy to
tylko moja obsesja? Zaobserwowałem na niebie nad Puszczą nietypowe zjawisko:
pozostawione przez odrzutowce smugi krzyżują się zawsze w tym samym miejscu,
miejscu, które nie jest położone na żadnej wykorzystywanej trasie przelotu
samolotów. Tego jestem na sto procent pewny, sprawdziłem mapy.
czwartek, 1 stycznia 2015
Rowerem po Puszczy: Piasek
Nie ma nic gorszego dla rowerzysty niż piaszczysta, grząska
nawierzchnia. W Puszczy jest ich niestety całkiem sporo. Piasek podobno
naniosła tu Prarzeka na butach, czy w jakiś inny sposób. Zresztą mniejsza o to, skąd jest ten piasek,
najgorsze, że trzeba sobie z nim jakoś radzić.
Jest na to sposób.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
-
Kolejny samobójca na ścieżce. Przyglądam się mu dokładnie w słońcu. Lśniący ciemny atramentowy pancerz, wpadający w czerń, i fikuśne, zdo...
-
- Już kilka razy wieczorem było tak, że po calym dniu przemyśleń, wszystko stawało się dla mnie jasne, już wiedziałem, w wielkim podniec...