Złoto i bursztyn spłynęło na las. Najpierw osiadło w
koronach drzew. Tam zmieniło stan skupienia, skrystalizowało się, zsunęło z
gałęzi i pod postacią drobnej krupy, wolno szybując opadło na ziemię.
Skąd się bierze taki opad? Nie wiem. Trudno dojrzeć dziś coś na niebie. Nad drzewami rozpięte szare płótno. Tego co jest nad nim, nie widać. Zakładam, że ten bursztyn/złoto przesącza się przez płótno zanim spłynie na drzewa. Ale skąd się tam bierze? Może za sprawą słońca, może zachodzi tam jakiś proces? Na płótnie rozpuszczają się promienie?
Skąd się bierze taki opad? Nie wiem. Trudno dojrzeć dziś coś na niebie. Nad drzewami rozpięte szare płótno. Tego co jest nad nim, nie widać. Zakładam, że ten bursztyn/złoto przesącza się przez płótno zanim spłynie na drzewa. Ale skąd się tam bierze? Może za sprawą słońca, może zachodzi tam jakiś proces? Na płótnie rozpuszczają się promienie?
Wróćmy na dół. Pod drzewami ustawiają się wtajemniczeni i
wyłapują opadającą złotą krupę. Muszą to robić szybko i sprawnie. Krupa na
ziemi to już zwykłe liście. W powietrzu jeszcze jest złotem, bursztynem. Można się obłowić.
I teraz najważniejsze. Jak trafić na takie zjawisko? Dokładnej instrukcji wam nie podam. Generalnie
to jesienią. Najlepiej iść w klony. Próbujcie.