sobota, 17 czerwca 2017

Ludzie Puszczy, cz.2

Nie traktowałem tego człowieka zbyt poważnie, bo co miałem myśleć o kimś, kto snuje się  całe dnie po Puszczy, bredzi coś pod nosem, nie słyszy, co się do niego mówi. Szybko wpisałem go na listę  nieszkodliwych cudaków i mijałem bez słowa.
Dopiero później, gdy już zniknął, dowiedziałem się, że  przeżył w Puszczy naprawdę przejmującą historię. Tu odnalazł swoją wybrankę, którą nieszczęśliwie utracił, tu usłyszał na powrót jej głos i choć to był tylko głos, on szalał ze szczęścia, że znowu z nim jest.
Pierwsza wizyta w Puszczy była niezwykłym przeżyciem. Wtedy, gdy wszedł w las, sama do niego przemówiła. Gawędzili jak za dawnych lat, zupełnie nie miało dla niego znaczenia, że tylko on ją słyszy, zatracał się w rozmowie, nie czując upływu dni.  Ponieważ jej głos urywał się, gdy opuszczał las, a  wracał jak tylko znowu przekraczał linię drzew, prawie nie wychodził z Puszczy.  Zrozumiałem wtedy jego uporczywe łazikowanie, upierdliwą tu  obecność.
Zastanawialiśmy się, dlaczego zniknął. Nie znaliśmy żadnych konkretów, pozostawały domysły. Jeden z nas winił  szczelinę, inny właściwe służby medyczne, a ja wolałem myśleć, że odnalazł naprawdę tę kobietę, albo że ona wróciła do niego, i teraz nie potrzebował już Puszczy. 

Szczelina 4.0 Zaginięcie

                                                                                                                                            ...