niedziela, 7 lutego 2016

drogi donikąd

Gdy Puszczę wreszcie przysypie śnieg, a wy tym zachęceni wyruszycie na prawdziwy zimowy spacer, rozważnie planujcie trasę, nie ulegajcie pokusie i nie wybierajcie pochopnie  świeżo ubitych ścieżek. Sprawdźcie drogę na  mapie, użyjcie gpsa, poszukujcie oznaczeń szlaków. Bo te kuszące, już wydeptane dróżki prowadzą, ale nie tam, gdzie byście chcieli, raczej na manowca, albo nawet na zgubę.

To dzieło pewnego dowcipnisia, który od wielu już lat zabawia się kosztem spacerowiczów. Jak tylko śnieg zakryje puszczańską sieć ścieżek szczelną zasłoną, on zaczyna działać. Wytycza trasy na nowo według własnej chorej wizji. Czasami wychodzi z tego niewinny żart, gdy dróżka robi niezauważalne koło i przygotowany na długą wyprawę spacerowicz po chwili wraca do punktu wyjścia. Innym razem jest naprawdę groźnie. Trasa wchodzi w niedostępny teren Puszczy, przechodzi przez legowisko wilków i urywa się pośrodku mokradeł, skutych cienkim, kruchym lodem. Niejednokrotnie takie przypadki kończyły się interwencją  służb parku, które wyciągały zziębniętych, wystraszonych spacerowiczów z tej wymyślnej pułapki.
Sprawcy tego zamieszania nigdy nie ujęto, choć wielu go szukało. Pewnie opuszcza miejsce zdarzenia, idąc po starych śladach, albo zaciera swoje tropy kitą?

Szczelina 4.0 Zaginięcie

                                                                                                                                            ...