sobota, 27 czerwca 2015

Puszcza jako kochanka


Natknąłem się kiedyś w Puszczy na kobietę czuwającą nad leżącym, mocno poturbowanym  mężczyzną, jak się okazało później, jej mężem. Choć ten człowiek wyglądał naprawdę źle (głowa wbita w ziemię, twarz tzn. widoczna jej część, poobijana, zdeformowana, nogi , ręce dziwnie porozrzucane jak u marionetki) i według mnie wymagał pomocy lekarza, kobieta uspokajała:


- Pijany jest.  Nic strasznego, wygoi się. Jak wypije, to go nosi. Jak nie wraca do rana, to idę go szukać. Dawniej to kończył w różnych melinach, u podejrzanych lafirynd, a ostatnio mu się odmieniło i łazi do Puszczy. ... Niech pan idzie, sobie nie przeszkadza. My tu trochę posiedzimy, zanim otrzeźwieje i wróci na własnych nogach. Nie będę go przecież nosiła. W sumie ładnie w tej Puszczy i tak spokojnie, i pewnie ten spokój tak mojego Starego  przyciąga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szczelina 4.0 Zaginięcie

                                                                                                                                            ...