sobota, 26 listopada 2016

Wyznania miłośników Puszczy: Mgła


Lubiłem obserwować jak na Puszczę spływa mgła. Patrzyłem z przejęciem jak opada, gęstnieje, tężeje. Las w niej niknął, na początku znikały barwy, później kształty, cienie, ostatnie ślady po Puszczy. Pozostawała bezkresna, nasycona bielą, przestrzeń.Czekałem na drugi akt, gdy biel ustąpi, a ja ujrzę las na nowo.
Pewnego razu ta przyjemność zamieniła się w koszmar. Zaczęło się od tego, że mgła wyjatkowo długo zalegała nad Puszczą, zanim udało jej się poruszyć. Ale gdy już uniosła się odowiednio wysoko, zauważyłem, że pod nią nie było nic, pusta, rozciągająca się po horyzont, przestrzeń. Nie mogłem w to uwierzyć, ruszyłem się z miejsca, żeby odnaleźć moją ukochaną, biegałem pod tej jałowej, szarej ziemi, ale nic to nie dało. Zacząłem więc wznosić modły, płakałem, krzyczałem w niebiosa, żeby zwróciły naszą Puszczę, oddały coś co należy do tego miejsca i od zarania dziejów je określa. Ale nikt nie odpowiadał na te błagania. Wokół nadal zionęło pustką, a ja czułem jak wnika ona również we mnie i traciłem siły.
W pewnym momencie zrobiło się jaśniej, słońce wreszcie wyszło zza chmur i świeciło  pełną mocą. Wtedy zdarzył się cud. Ziemia zaczęła pękać i wypuszczać pędy, a te rozrastały się i pęczniały, zamieniając się w drzewa i krzewy. Las rósł w zawrotnym tempie. Nawet nie zauważyłem, kiedy wróciły do niego ptaki,  pająk uplótł pajęczynę, a pod moimi stopami wyrósł mech. Puszcza znowu stała przede mną.
Wiedziałem już wtedy, że przeżyłem, coś wyjątkowego, czego nie doświadczył nikt inny, i w co nikt nigdy mi nie uwierzy. Nikt, nigdy.

czwartek, 17 listopada 2016

Szczelina 5

Gdy prawie wszyscy już uwierzyli, że za zniknięciem naukowców, więźniów i geologów stoi tajemnicza szczelina, pojawiły się nowe informacje, które poddały w wątpliwość tę teorię. Otóż śledczy zaangażowany w sprawę zaginięcia więźniów odnalazł wśród rzeczy jednego z osadzonych kilka artykułów dotyczących zniknięcia ekspedycji naukowej. Po gruntownym przeszukaniu jego celi w ręce policji wpadła mapka z naniesionymi szlakami oraz zakreślony obszar, na którym powinna znajdować się szczelina. Wyszło również na jaw, że to właśnie ten więzień był inicjatorem biegów przełajowych i to on wystąpił do kierownictwa zakładu o zgodę na udział osadzonych w zawodach rozegranych w Puszczy.
Po tych odkryciach sprawdzono dokładnie indeks książek, które trafiły do więźnia, bądź to z miejscowej biblioteki, bądź spoza zakładu. Okazało się, że większość pozycji dotyczyła zagadnień, które mogły mieć związek ze sprawą. Osadzony zapoznał się m. in.  z Zarysem teorii geosynkliny, Mapą geologiczną Polski, Atlasem szczelin skalnych, Sztuką kamuflażu, czy  Survivalem - jak przetrwać w lesie.  Te pozycje z różnych dziedzin w tym przypadku miały ze sobą wiele wspólnego, tworzyły spójną instrukcję dla kogoś, kto chce wykorzystać fenomen tajemniczej szczeliny do ucieczki z zakładu karnego. 
Pozostawała jeszcze do rozstrzygnięcia jedna kluczowa kwestia: czy osadzony wraz ze wspólnikami ukrył się w lesie, licząc, że wszyscy uznają ich za kolejne ofiary szczeliny, czy z premedytacją wpadł w nią, bo właśnie tego pragnął?
Odpowiedź na to pytanie miało przynieść ponowne przeszukanie Puszczy, które natychmiast zarządzono.

poniedziałek, 14 listopada 2016

Efekt Puszczy, cz.2

Jeśli pacjenci nie mogą dłużej pozostawać w Puszczy, zaprośmy Puszczę do nas, zmieńmy szpital w las – uznał ordynator i od razu wprowadził ten pomysł w życie. Otwarto wszystkie drzwi, bramy i okna. A przed i w środku szpitala wyłożono w korytkach i paśnikach pokarm dla  puszczańskich zwierząt.
Puszcza nie kazała na siebie długo czekać. Dziki przyszły już pierwszego dnia, później pojawiły się inne kopytne, gryzonie, zleciały się ptaki, a pewnej nocy do szpitalnej kuchni zawitał borsuk. Z każdym dniem zwierzęta czuły się swobodniej. Kuny i łasice właziły pod kołdrę i grzały pacjentów, lisy lizały zwieszone  dłonie, sarny opierały pyszczek na brzegu łóżka i patrzyły ciepłymi, łagodnymi oczami. Ptaki wesoło szczebiotały. Łosie przechadzały się po salach niczym lekarze na obchodzie.
Pacjenci byli zachwyceni. Dzielili się z przybyszami swoimi posiłkami, kopali z borsukami jamy, ścigali się z dzikami, łapali jelenie za poroża, dosiadali żubrów i zanurzali dłonie w ich grzywach. Istna idylla, która trwałaby pewnie znacznie dużej, dowodząc skuteczności nowatorskiej terapii, gdyby nie podły donos i kontrola z ministerstwa.

W wyniku kontroli szpital został zamknięty, a pacjenci przeniesieni do innych placówek. Budynki opustoszały. Z czasem wchłonął je las.

Szczelina 4.0 Zaginięcie

                                                                                                                                            ...