wtorek, 31 maja 2016

Szczelina 4.0 Zaginięcie

                                                                                                                                                  dla M.G.

Po wielu miesiącach względnego spokoju, pojedynczych, niepotwierdzonych zaginięć, szczelina zdumiała całą opinię publiczną. W Puszczę weszło 62 nieustraszonych, zaprawionych w bojach karków, z dwóch zwaśnionych klubów. Nie wyszedł żaden. Pytanie: Tak im się spodobało, to łono natury, że zgodnie zostali? 
Nikt w to nie uwierzył.
Pierwsi przyjechali ci z Wielkiego Miasta, głośni byli. Pili, wciągali i wrzeszczeli, zawsze na tę samą melodię, stare pieśni o tej jedynej, której oddadzą wszystko. Chwilę później dotarli na leśną arenę ci drudzy z miasta nieco mniejszego, ale dumnego. Też nie przebierali w słowach, odurzali się i motywowali, klepiąc się po dyniach. Ich szerokie karki i gładkie glace migotały, w przebijającym się przez liście, słońcu. Ekipy ustawiły się naprzeciwko siebie i  zaczęły napinanie. Urwy i uje we wszystkich tonacjach, barwach i wadach wymowy. Łapy jak konary uniesione w górę, wygrażanie pięściami. 
Wreszcie ruszyli na siebie, z okrzykiem na ustach, ale nie było im dane skrzyżować mieczy, bo gdzieś tuż przed kontaktem, ziemia się rozstąpiła i wchłonęła cały ten gniew. Szczelina wciągnęła ich gładko, a ziemia stłumiła krzyki i wyzwiska, te ich pieśni na ustach.
Ucichło. Las odzyskał spokój i przemówił ostrożnym, nieśmiałym śpiewem ptaków. Wprawne oko zauważyłoby wychodzące z kryjówek zwierzęta.
Po nieproszonych gościach pozostały tylko porzucone diesle, pety i puste butelki.


niedziela, 22 maja 2016

Szczelina 4.1 Kolejna teoria

Zniknięcie więźniów w Puszczy było szeroko relacjonowane w mediach, w tym teoria ukrytej szczeliny. Dziennikarze traktowali ją zupełnie poważnie, a ich śledztwa przyniosły wiele ciekawych odkryć. Przytoczę poniżej te najważniejsze:

poniedziałek, 16 maja 2016

Pod koroną dębu

Dziś zaprowadzę was w miejsce magiczne, pod sędziwy dąb, który czcili już poganie. To ogromne, rozłożyste drzewo użyźnia wszystko, co skryje się pod jego koroną. Choć niewielu dziś wierzy w jego właściwości, dawniej cieszyło się wielką sławą. Ludzie pielgrzymowali do niego z nadzieją, że spłynie na nich płodność, której tak pragnęli.

Niektórym wystarczała sama obecność, przychodzili pod dąb i czekali w ciszy, następnie wracali do siebie, by sprawdzić, czy dostąpili łaski. Inni, bardziej zdeterminowani, załatwiali sprawę na miejscu. Klecili szałas i w nim  znikali. Po poruszających się liściach i gałęziach można było poznać, że starają się  jak najlepiej wykorzystać moc drzewa. Jeszcze inni, ci najbardziej zdeterminowani, decydowali się na prokreację na wolnym powietrzu, mając za przykrycie jedynie koronę drzewa. Tych podziwiałem najbardziej.

sobota, 14 maja 2016

Rowerem po Puszczy: Historia pewnego piórka

Puszcza była świadkiem wielkich historii, ale dzieje się tam także wiele pojedynczych dramatów. Przejeżdżałem kiedyś rowerem przez las, jedną z szerokich i niezapiaszczonych dróg. Pędziłem więc na pełnej szybkości, patyki chrupały pod kołami, drzewa znikały jedno za drugim.
W pewnym momencie dołączył do mnie mały barwny ptak, leciał na wysokości  kół, tak blisko roweru, że muskał skrzydłami obracające się z zawrotną prędkością szprychy. Nagle ku mojemu całkowitemu zdziwieniu, ptaszek przeleciał przez przednie koło z wirtuozerską sprawnością i znalazł się po drugiej jego stronie. Tę niewiarygodną sztuczkę powtarzał wielokrotnie, nic sobie nie robiąc z wirujących szprych. To było niesamowite. Wydawało mi się jakby zaplatał na kole niewidzialną nić, która dokądś mnie zaciągnie. Jechałem dalej jak w transie, zupełnie zapominając o zaplanowanej trasie. 

Niestety, ta nasza podróż została w pewnym momencie brutalnie przerwana. Przy jednym z przelotów przez koło ptaszek zahaczył o szprychę. Zarejestrowałem lekkie uderzenie,  cichy, tępy dźwięk  i odbity od koła, odrzucony gdzieś daleko drobiazg. Zatrzymałem natychmiast rower, chciałem pośpieszyć z pomocą mojemu towarzyszowi, ale nie odnalazłem nic więcej prócz piórka.
Nie dowiedziałem się już nigdy dokąd chciał mnie zabrać i kto go do mnie przysłał. Może Puszcza? Odnalezione piórko przyczepiłem do kasku. Służy mi jako talizman.

piątek, 6 maja 2016

Szczelina 3: Zaginięcie

Sprawa puszczańskiej szczeliny wraca. Ostatnio w naszym lesie odbył się bieg z udziałem osadzonych w  niedalekim zakładzie karnym w ramach zajęć resocjalizacyjnych. Choć trasa była dobrze oznaczona i dość krótka, raptem 10 kilometrów, kilku zawodników nie dobiegło do mety.

Szczelina 4.0 Zaginięcie

                                                                                                                                            ...