poniedziałek, 30 marca 2020

"Samica"

Nad Wielką Rzeką, naprzeciwko Puszczy, nadciągają nowi turyści, nie nazwałbym tego wzmożonym ruchem, ale zmianę da się zauważyć. Władze zamknęły sąsiadujące lasy i wielu przypomniało sobie o nadrzecznych chaszczach. Już nie wybrzydzają, biorą co zostało. Wyjeżdżają z Wielkiego Miasta, zostawiają samochody po bezpiecznej, oswojonej stronie wału i zanurzają się, nie bez obaw, w nadrzeczną dzikość. W jej królestwo.
Kapryśna, neurotyczna rzeka traktowała swoje włości ciągnące się od samicy do wału wedle swojego widzimisię. Z pozoru leniwa, niemrawa z całą bezwzględnością wylewała, zalewała, oblewała, kiedy jej przyszła ochota. Tam puściła odnogę, przepoławiając łąkę, inną amputowała, pozostawiając samą sobie. Tu ścięła brzeg, topiąc dobytek brzegówek, tam odsłoniła szerokie płachty plaż, pozostawiając małże na wolne i nieodwołalne wysychanie. Najgorzej było, gdy wielka samica opiła się zbytnio, nażarła, napęczniała. Wtedy zalewała dużo dalej, poza swoim rewirem z pozoru bezpieczne miejscowości, ludzi i ich wał robiąc w wała. 
Ale rzeka ostatnio się zestarzała. Człowiek już się o to postarał, żeby zbrakło jej sił i animuszu. Poziom niski, ciśnienie coraz słabsze, napady agresji kontrolowane.


Nowi turyści pamiętają jednak tę starą rzekę. Wchodzą więc ostrożnie, z należnym respektem między wielkie, połamane, gdzieś wysoko w koronach, sokory (tylko olbrzym mógł je tam drasnąć). Wkraczają w krainę nieskrępowanej zieleni, trajkoczących ptaków, wszechobecnych, nadtrawionych przez rzekę i wyplutych śmieci, przypadkowych ścieżek donikąd, zawieszonych nad przepaścią polonezów i ich szaleńczo odważnych kierowców-wędkarzy (jak on tam wjechał?) i nie czują się zbyt pewnie, ale nie rezygnują. Brak alternatywy i przede wszystkim ciekawość (to co już zdążyli zobaczyć i nie odzobaczą) pcha ich w głąb, w tę jedyną dostępną egzotykę, paradoksalnie bardziej im obcą niż Srilanki, Gwatemale, Tajlandie, Bali. 
Ps. Zapomniałem wam wyjaśnić skąd ta "samica". Nie jest to moja licentia poetica. O tym następnym razem. 

Szczelina 4.0 Zaginięcie

                                                                                                                                            ...