- Stacjonowałem wtedy w okolicach polany Rozstaj, czyli
wejście do Puszczy od strony Wielkiego Miasta. Po kilku dniach obserwacji
zwróciłem uwagę na osobnika, który codziennie, w pośpiechu, pokonywał tę trasę. Odbiegał od wizerunku typowego turysty, czy
grzybiarza, zresztą wyczuwałem w jego ruchach, tym pospiechu dużą nerwowość.
Nadałem o nim komunikat na inne stanowiska. Już po kilku minutach przyszły
odpowiedzi. Pierwsza z Rymów, że osobnik właśnie minął ich punkt, następnie
raportowali z Malinowa, że jest u nich, wreszcie z Dolin, że opuścił Puszczę i
zniknął między zabudowaniami wioski. Naniosłem te informacje na mapę. To się
nie trzymało kupy więc jeszcze raz je potwierdziłem przez radio.
Nie mogłem się nadziwić. Ten człowiek (a może nie człowiek?) przeniósł się z jednego krańca Puszczy na drugi w krótką chwilę. Jak to było możliwe? Zamienił się w turkawkę, czy pustułkę? A może korzysta ze specjalnych skrótów, przejść(szczelin?!), w których rządzą inne prawa fizyki, kurczy się przestrzeń?
Nie mogłem się nadziwić. Ten człowiek (a może nie człowiek?) przeniósł się z jednego krańca Puszczy na drugi w krótką chwilę. Jak to było możliwe? Zamienił się w turkawkę, czy pustułkę? A może korzysta ze specjalnych skrótów, przejść(szczelin?!), w których rządzą inne prawa fizyki, kurczy się przestrzeń?
Żeby te sprawę wyjaśnić, następnego dnia jeden z kolegów
ruszył za nim…