Jeśli
zgubiłeś się w lesie, telefon padł, a wszystkie, wybrane do tej pory, ścieżki
prowadziły cię donikąd i mimo mobilizacji i adrenaliny, wypełnia cię z każdym
krokiem, minutą ku nocy, coraz większe przerażenie, wiedz, że nie jesteś wcale
na straconej pozycji.
Na początku
odczaruj noc. Noc w puszczy to nie wyrok, tygrysy, pytony bywają tu naprawdę
rzadko i raczej gościnnie, wilki też cię nie ruszą, zapomnij i o szczelinie,
przecież i tak w nią nie wierzysz, spodziewaj się raczej chłodu i robactwa, ale
od tego nie umrzesz.
Jak już
odczarujesz noc i uspokoisz oddech, działaj. Gdy zmierzcha, poszukaj księżyca,
najlepiej półksiężyca, pewnie już wzeszedł, poprowadź linię od jednego jego
rogu do drugiego i przeciągnij ją do horyzontu. Punkt przecięcia wyznaczy mniej
więcej południe.
Gdy się
całkiem ściemni, czytaj również z gwiazd. Każdy potrafi odszukać Wielki Wóz,
wyskocz z niego w górę, a nadziejesz się na Gwiazdę Polarną, ona wyznacza
północ.
Gorzej, gdy
niebo nie da ci żadnych znaków, nie dojrzysz półksiężyca, ani gwiazd. Wtedy
pozostaje ci szósty zmysł. Zresetuj się, oczyść z wszelkich myśli,
cywilizacyjnego dorobku, najlepiej
przyśnij, przebudź się i natychmiast rusz w kierunku domu. Wiele
zwierząt, w tym człowiek, mają w sobie zmysł magnetyczny, wyczuwają pole ziemi
i potrafią je wykorzystać w nawigacji. Ale ten dar u ludzi zanika i trudno go w
sobie odnaleźć, wysupłać z gąszcza myśli, emocji, wrażeń. Jak ci się uda i go
wyłuskasz i posłuchasz, jeszcze tej nocy będziesz w domu.