czwartek, 12 marca 2015

Opowieść z czasów przed szczeliną (tzn. przed świadomością istnienia szczeliny)

Gdy natraficie gdzieś na skraju lasu na  człowieka, który zwrócony w jego stronę krzyczy: Marian! Marian! przypomnicie sobie moje słowa, że Puszcza potrafi być bezlitosna.
Marian poszedł w Puszczę i przepadł bez wieści, już od kilku dni nie ma z nim kontaktu.
Poszukujący go kolega działa w osobliwy sposób: jeździ wokół Puszczy, zatrzymuje się co kilkaset metrów i wzywa Mariana. Głos ma w prawdzie donośny, ale nie na tyle, żeby przebił się przez szpalery drzew,  zasieki krzewów  i dotarł daleko w głąb Puszczy, słowem, żeby te krzyki miały jakikolwiek sens. Zapytałem więc dlaczego nie szuka w samym lesie. Zdziwiony odpowiedział, że nie popełni błędu Mariana, nie wejdzie tam nawet na krok. Nie chce utknąć w Puszczy na zawsze.
Zrobiło mi się go żal. Od tamtej pory sam poszukuję Mariana, penetruję las, bagno, łąki, pytam ludzi. Owszem trafiłem na niejednego mężczyznę o tym imieniu, ale ten właściwy przepadł, a Puszcza zatarła po nim wszelkie ślady.

1 komentarz:

Szczelina 4.0 Zaginięcie

                                                                                                                                            ...