środa, 5 grudnia 2018

Szukam!

Jej pierwsze spotkanie z Puszczą nie zaczęło się przyjemnie. Bawiła się z rówieśnikami w chowanego. Odwrócona do wielkiego pnia liczyła: 321, 322, 323... i liczyła: 324, 325, 326... tak zapamiętale, że nie zwracała uwagi, co się dzieje wokół. A piknik już zmierzał ku końcowi. Nie widziała więc, że pozostali zbierają koce, plecaki, gaszą ognisko, nie słyszała wołania rodziców, którzy mocno podchmieleni, szybko o niej w tym rozgardiaszu zapomnieli.

Gdy wreszcie przerwała liczenie i zaczęła szukać, szybko wyczuła, że to nie ma sensu, bo jest sama, zupełnie sama. Wołanie też nic nie pomoże.
Utknęła gdzieś w środku gęstej, dzikiej Puszczy. Widziała ją teraz, czuła wszystkimi zmysłami czystą, bez zakłóceń, innych ludzi i ich spraw. Z każdym wdechem rósł w niej niepokój. Docierało do niej coraz bardziej, że utknęła w tym leśnym labiryncie daleko od bliskich, zdana na łaskę wielkiego stworzenia zwanego Puszczą.
Nie zastanawiając się długo, uznała, że ma do czynienia z czymś z gruntu dobrym, z czym może się dogadać i co może jej pomóc. Wyciągnęła z kieszeni cukierki i zaproponowała Puszczy w zamian za pomoc. Las zareagował na jej prośbę, dziewczynka czuła, jak daje jej znaki, wskazuje drogę do wyjścia, prowadzi właściwą ścieżką.

Gdy po godzinie marszu doszła na parking, złapała jeszcze ostatnich maruderów i dotarła szczęśliwie do domu.

wtorek, 6 listopada 2018

Jesień


Złoto i bursztyn spłynęło na las. Najpierw osiadło w koronach drzew. Tam zmieniło stan skupienia, skrystalizowało się, zsunęło z gałęzi i pod postacią drobnej krupy,  wolno szybując  opadło na ziemię.
Skąd się bierze taki opad?  Nie wiem. Trudno dojrzeć dziś coś na niebie. Nad drzewami rozpięte szare płótno. Tego co jest nad nim, nie widać. Zakładam, że ten bursztyn/złoto przesącza się przez płótno zanim spłynie na drzewa. Ale skąd się tam bierze? Może za sprawą słońca,  może zachodzi tam jakiś proces? Na płótnie rozpuszczają się promienie?
Wróćmy na dół. Pod drzewami ustawiają się wtajemniczeni i wyłapują opadającą złotą krupę. Muszą to robić szybko i sprawnie. Krupa na ziemi to już zwykłe liście. W powietrzu jeszcze jest złotem, bursztynem. Można się obłowić.  
I teraz najważniejsze. Jak trafić na takie zjawisko?  Dokładnej instrukcji wam nie podam. Generalnie to jesienią. Najlepiej iść w klony. Próbujcie.

poniedziałek, 8 października 2018

Dary lasu


- Zauważyłem ostatnio u siebie pewien dar, umiejętność. Wyczuwam w przestrzeni miejsca, w których coś się wcześniej zdarzyło,  coś  je wypełniało na tyle mocno, że pozostawiło trwały ślad, którego nie da się zamazać. To taka niewidoczna gołym okiem kapsuła czasu, którą potrafię odczytać. Kumasz?
-Nie,
- Aha, to spróbuję w ten sposób. Podejdź tu, tak tutaj, czujesz coś?
- Nic szczególnego, chłodno trochę,
- A ja wyczuwam, stało tu drzewo, wielki rozłożysty dąb, setki lat, a później w wykrocie po nim schroniła się ranna łania, wracała do sił,
- Tutaj?
- No zobacz, tu, właśnie tu, stało drzewo, moje ręce to konary, stanę na palcach, to będziesz miał lepszy obraz, tak pięło się w górę, a tu leżała łania, a właściwie siedziała z podkulonymi nogami, a tak lizała ranę na udzie,
- No dobra, to ja też ci coś zdradzę,
- Dawaj,
- I ja zyskałem ostatnio niezwykłą umiejętność. Potrafię zasysać czas. Zobacz, zwężam usta i zaczynam zasysać powietrze, a z powietrzem czas. Zobacz, co się stanie przez tę minutę zasysania… widziałeś, jak te setki gnijących, zmurszałych patyków, patyczków, liści unosi się, wraca do życia, łączy ze sobą w powietrzu, tworząc gałąź, która dawno temu spróchniała i upadła, a teraz na nowo sterczy z pnia w pełnej krasie?
- Nie,
- A widzisz, a ja to widziałem...

Szczelina 4.0 Zaginięcie

                                                                                                                                            ...