sobota, 16 listopada 2019

Jesienny spacer z psem

Olbrzymi, rozciągnięty na ziemi, pies nie myślał się podnieść. Leżał w miejscu, gdzie zwykle zaczynała się Puszcza. Miał potarganą, nierówną sierść w brązowe i zielone plamy. Mimo całej niepewności, co się stanie, zbliżałem się do niego.

Z daleko był dobrze widoczny, nie mogłem go pomylić z niczym innym, ale z bliska już nie byłem tego pewien. Tlący się we mnie lęk przed nagłym atakiem tego olbrzyma gasł z każdym metrem. Podjechałem jeszcze bliżej i zarys psa rozmył się. Zamiast niego stała przede mną Puszcza. Rzuciłem do niej z ulgą: w co się jeszcze potrafisz zmieniać, żeby zwodzić przybyszów? Odpowiedziała: lepiej nie pytaj. W najgorszych koszmarach nie ma takich stworzeń. Ciesz się, że dla ciebie stałam się tylko wielkim, łagodnym psem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szczelina 4.0 Zaginięcie

                                                                                                                                            ...