czwartek, 15 sierpnia 2019

Wspomnienie z przyszłości

Wielka blacha była w mieście największą atrakcją. Odpoczywało nad nią sporo osób. Na brzegu rozkładali koce i krzesełka, siadali i podziwiali szeroki pas błyszczącej, mieniącej się blachy. Dzieci długo nie wytrzymywały w miejscu i zbiegały stromym zboczem na jej taflę. Matki wtedy zamierały z przerażenia, chciały krzyczeć, ale w samą porę docierało do nich, że to przecież blacha, a nie ta mityczna rzeka, o której wyrażały się zawsze z podziwem i szacunkiem.  
Nie poznałem nigdy żadnej rzeki. Rodzicom zdawało się nie raz, gdy tam siedzieliśmy, że czują jej zapach, ale nie rozumiałem o co im chodzi. Znalem za to blachę. Uwielbiałem po niej biegać na bosaka, gdy rozgrzana piekła jak ogień, biegłem tak szybko, że ledwo jej dotykałam. Mama mówiła, że unoszę się nad nią jak jakaś kaczka. 
A ja nigdy nie widziałem żadnej kaczki, tu nad blachą. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szczelina 4.0 Zaginięcie

                                                                                                                                            ...